Bardzo proste, pyszne kotleciki w szałowym kolorze, z dużą dawką łatwo przyswajalnego białka. Idealne na obiad z dodatkami albo w formie klasycznego burgera w bułce. Świetne dla dzieci. Zamiast smażyć można je upiec w piekarniku, ale mogą być suchawe, więc przyda się wtedy sos, na przykład jogurtowy. Bardzo polecam!
Nadają się do wszelkiego rodzaju warzyw, sałatek czy surówek. Dobrze smakują też polane sosem szpinakowym, pomidorowym, serowym czy pieczarkowym. Są uniwersalne - pasują do wszystkiego :)
Jadłam je jakiś czas temu we wrocławskim barze Vega i tak mi zasmakowały, że musiałam spróbować przygotować je w domu. Myślę, że z całkiem niezłym skutkiem. Od siebie dodałam tylko orzechy i był to trafiony wybór.
Najbardziej smakują mi podane z ryżem i surówką.
Czas przygotowania to 20 min. przygotowań + ok. 30 min. czekania + smażenie. Nie można powiedzieć, że robi się błyskawicznie, ale za to jaki efekt! To również świetny pomysł na wykorzystanie wczorajszych ziemniaków. Jeśli nie mamy ugotowanych ziemniaków, to czas przygotowania oczywiście trochę się wydłuży.
Pewnego deszczowego dnia naszła mnie ochota na kotleciki. Tak się niestety złożyło, że nie miałam wystarczającej ilości składników na zrealizowanie żadnego ze znanych mi przepisów, a że pogoda była paskudna nie chciało mi się iść do sklepu. Pogrzebałam się zatem po szafkach i wymyśliłam swój własny przepis ;)
Podobne przepisy znajdują się w wielu miejscach sieci, jednak ja postawiłam na prostotę i zrezygnowałam z mocnego przyprawiania na rzecz soli, pieprzu i czosnku. Pewnie już ktoś to wymyślił, ale nie widzę na Puszce, to wrzucam. :)