Sposób gotowania kaszy jest tak banalny, że naprawdę nie wiem, czemu tyle ludzi gotuje kaszę w woreczkach... Po co ta zbędna folia, po co "rozwadnianie" smaku i wylewanie z wodą cennych składników??? Kasza umiejętnie gotowana, aż do wchłonięcia całej wody, zachowuje pełnię smaku i wartości (pamiętajmy np., że witaminy z grupy B, których produkty pełnoziarniste są doskonałym źródłem, są rozpuszczalne w wodzie!). Odpowiednie dodatki to drugi sekret smaku :)
W taki sam sposób można gotować kaszę gryczaną pół na pół z jęczmienną. Szczególnie polecam ten sposób tym, którzy za gryczaną, póki co, nie przepadają. A to taka zdrowa i smaczna kasza!
kasza gryczana (lub pół na pół z jęczmienną) - 1 szklanka (mi szczególnie przypadł do gustu Janex, choć czasem kupuję też innych firm lub na wagę)
woda - 2 szklanki
sól - 1 płaska łyżeczka
ew. olej lniany lub podsmażona cebula lub por
Przygotowanie:
Kaszę najlepiej gotować w garnku z grubym lub podwójnym dnem.
Do osolonej, gotującej się wody wrzucamy kaszę, mieszamy. Gdy woda ponownie się zagotuje zmniejszamy gaz (nie na minimum). Pod koniec gotowania uchylamy nieco pokrywkę.
Uwaga: nie mieszamy kaszy w trakcie gotowania! Tak samo jak przy gotowaniu ryżu, między ziarenkami utworzą się kanaliki, którymi będzie uchodzić gorące powietrze, co pozwoli na samoregulację temperatury przy dnie. Woda zapobiegnie z kolei przypalaniu. To naprawdę działa! Jeśli jednak spanikujemy i zaczniemy mieszać kaszę, będziemy już musieli mieszać cały czas, co chwila, aż kasza się ugotuje. Inaczej na pewno się przypali.
Po 12-13 minutach możemy "wykopać" w jednym miejscu dołek i skontrolować ilość wody. Jeśli jest jej za dużo, zdejmujemy przykrywkę i minimalnie zwiększamy gaz, a pod koniec mieszamy. Jeśli natomiast kasza nie jest jeszcze gotowa, a woda się wygotowała, wystarczy dolać trochę wody (w praktyce nigdy nie musiałam tego robić).
Kaszę gotujemy maksymalnie 15 minut.
Wskazówki i uwagi:
Doskonałym dodatkiem do kaszy jest olej lniany - to mój sekretny składnik ;). Pasują do siebie po prostu idealnie. Sami się przekonajcie! I żaden inny olej nie jest w stanie go zastąpić. Jeśli nie olej lniany, to polecam dodatek podsmażonej na oleju cebuli lub pora (sporo). To jednocześnie dobry sposób na odgrzanie wczorajszej kaszy :)
Nawet jeśli planujemy podać kaszę np. z sosem pieczarkowym, odrobina oleju lnianego jest wskazana. Oczywiście musi być świeży, żeby nie był gorzki. Gorzki smak i zmętnienie (a już na pewno galaretowate zmętnienie na dnie!) świadczą o tym, że olej nie nadaje się do jedzenia.