pozostałe: 3 puszki zimnego mleka kokosowego
ok. 500 g truskawek
100 ml soku truskawkowego
1 łyżeczka agaru
1 łyżka dżemu truskawkowego
3-5 łyżek kremu czekoladowego wegańskiego (użyłam kremu nugatowego z Lidla)
cukier puder
Przygotowanie:
Składniki na biszkopty mieszamy w dwóch osobnych miskach, najpierw suche, później mokre. Pieczemy w osobnych foremkach (u mnie średnica 26 cm) przez 45 minut w temperaturze 170 stopni Celsjusza. Pozostawiamy do ostudzenia. Gdy już biszkopty będą zimne, zajmujemy się ich cięciem.
Z jasnego biszkopta ścinamy wierzch i dzielimy go na dwa blaty. Ciemnemu i jednocześnie niższemu ścinamy tylko wierzch. Ten biszkopt może być wyższy niż jasne.
Na spód jasnego biszkopta przygotowujemy następującą masę. 100 ml soku z truskawek doprowadzamy do zagotowania i dodajemy łyżeczkę agaru, gotujemy aż agar się rozpuści. Ubijamy 1 puszkę zimnego mleka kokosowego z dodatkiem łyżki cukru pudru, a także siekamy w kostkę kilka truskawek. Do soku z agarem, dodajemy 2 łyżki ubitego mleka kokosowego i mieszamy tak, aby się nie ścięło i masa się ochłodziła. To wszystko dodajemy do pozostałego mleka, miksujemy razem, dodajemy truskawki i mieszamy. Nakładamy na jasny spód biszkopta i przykrywamy ciemnym.
Uff... dobra, teraz co robimy z ciemnym. Na biszkopt nakładamy dowolny krem czekoladowy, u mnie nugatowa lidlowska polewa. Nie żałujemy i smarujemy dosyć grubo. Na krem nakładamy grubo pokrojone truskawki. Jedna truskawka na 3 części. Ubijamy kolejną puszkę mleka z dodatkiem łyżki cukru pudru i nakładamy taki krem na ciemny biszkopt. Przykrywamy jasnym.
To już prawie koniec :) Jasny biszkopt smarujemy barrrdzo cienko dżemem truskawkowym, tak aby tylko było widać, że coś tam jest. Ubijamy pozostałe 2 puszki mleka (wystarczy nawet 1 lub 1 i 1/2, mnie dużo zostało) i jazda! Smarujemy wierzch i boki, wyrównujemy nożem zamoczonym w gorącej wodzie, wtedy masa będzie gładko rozłożona.
Ostatnim krokiem jest ułożenie kilkunastu plasterków truskawek, trzeba je wcisnąć, żeby nie odpadły. Jeśli są soczyste, to prawdopodobnie trochę pociekną i zostawią mały ślad.
Tort wkładamy do lodówki na minimum kilka godzin. Jest obłędny, polecam! :)