Pyszne, wilgotne, bardzo bogate w smaku z uroczą, różową masą na wierzchu :)
A do tego ciasto, które można jeść bez wyrzutów sumienia, bo w końcu czekolada to samo zdrowie, ma tylko razową mąkę, a cukier jest brązowy, więc śmiało można sięgnąć po drugi kawałek :)
100 g mąki orkiszowej razowej
50 g orzechów włoskich zmielonych na mąkę
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
150 g ciemnego cukru muscovado
250 g mlecznej czekolady
100 ml oleju
3 jajka
250 g buraków upieczonych/ugotowanych/surowych
na masę: 250 g mascarpone
3-4 łyżki cukru pudru
2 łyżki puree z buraków
Przygotowanie:
Formę natłuszczamy, dno wykładamy papierem do pieczenia.
Piekarnik nagrzewamy do 180 st. C.
Czekoladę roztapiamy w kąpieli wodnej, odstawiamy do ostudzenia.
Buraki ścieramy na grubej tarce lub mielimy grubo w malakserze.
W jednej misce mieszamy suche składniki - mąkę, proszek i sodę, orzechy oraz cukier. Mój miał trochę bryłek, ale udało mi się je rozbić w malakserze.
W drugiej misce - jeżeli macie robota z misą można w niej przygotować ciasto - mieszamy kolejno - olej z potartymi burakami, jajkami, które dodajemy po jednym oraz roztopioną czekoladę, którą dodajemy stopniowo po łyżce. Następnie wsypujemy suche składniki i mieszamy do ich połączenia.
Ciasto przelewamy do formy. Pieczemy ok. 60-70 minut sprawdzając patyczkiem, gdy będzie suchy - ciasto jest gotowe. Gdyby zbyt rumieniło się z wierzchu przykrywamy je folią aluminiową. Z formy wyjmujemy dopiero po ostudzeniu.
Masę przygotowujemy ubijając mascarpone z cukrem dodając puree z buraków (najlepiej przetrzeć buraki przez sito (surowe nie będą się nadawać), aby nie było żadnych kawałków. Dekorujemy ciasto masą, podajemy, polecam! :)