Bazylia mrożona w oliwie lub oleju (inne zioła też)
Suszona bazylia to siano! Za to mrożona... bajka! Jakby się używało świeżą :D Naprawdę :) Robimy ją od lat. W zimie jest nieoceniona do pomidorówki, spaghetti, a nawet surówek... Lata temu poznałam ten sposób od pewnej pani uprawiającej zioła na sprzedaż, a ona od jednej z warszawskich włoskich restauracji, która się u niej zaopatrywała :)
bazylia lub inne zioła
kapka oliwy lub oleju
+ plastikowa folia spożywcza
Przygotowanie:
Bazylię umyć, odrzucić twarde łodygi (te, które się ładnie przełamują, zostawiamy). Posiekać dość drobno, ale bez przesady. Dodać trochę oliwy i wymieszać jak pastę. Zawinąć ją w plastikową folię formując długi, płaski pasek. Najwygodniej jest nakładać ją nożem do kanapek, a przy zawijaniu pomagać sobie matą bambusową (taką podstawką pod talerze), jak przy rolowaniu sushi ;) Tak powstałe "listki" zamrozić.
Zastosowanie:
Zimą wystarczy odłamać kawałek i dodać do potrawy. Nie ma z tym żadnego problemu, bo zioła są zamrożone z oleju, a nie w wodzie, więc nic nie przymarza do folii i nie zamarza na kamień. Dzięki temu, że mrozimy ją w płaskich "listkach", szybko się rozmrozi. Jeśli przygotowujemy coś na gorąco, dodajemy bazylię pod sam koniec, żeby od zbyt długiego gotowania nie traciła aromatu. W surówkach równie dobrze się sprawdza - dzięki oleistej otoczce, która odcina ją od tlenu, nie ciemnieje jak surowa, posiekana bazylia.
Wskazówki i uwagi:
Nie polecam malaksera - kiepsko sobie radzi, wcale nie jest szybciej, a liście nie wiem czemu ciemnieją. Najlepszy jest duży, porządny nóż.
Co do ilości potrzebnych ziół - wcale nie trzeba wydawać na nie majątku. Ja mam zachodnie okno, kiepskie dla roślin. Kupuję więc 2 małe doniczki bazylii, ścinam tak, żeby na każdej z łodyg zostały ze 4 liście (żeby się rozkrzewiła), a małe roślinki oszczędzam. Rozdzielam delikatnie bryłę korzeni i rozsadzam bazylię do dużych doniczek - rozrosną się porządnie, więc potrzebują miejsca. Trzymam na słońcu, dbam żeby w największe upały miała zawsze wodę (wtedy żadne słońce jej nie straszne, a rośnie jak na drożdżach). Jak się dziko rozrośnie, znów ścinam - w ten sposób 2-3 razy mrożę bazylię i mam jej pod dostatkiem na całą zimę :)